Carl Spitteler – Król jeno

Carl Spitteler

Król jeno

tłum. Stefan Napierski

 

Cornelius Clemens orzekł: «Ustanawiam,
by każdy z niewolników taką pracę,
do której przywykł, pełnił; jaką zechce.
To płodne jeno, co się czyni chętnie.
Tylko w połowie sobą ten, kto błądzi.
Partaczem garncarz jest, gdy piele ogród».

I tak zdarzyło się raz, kiedy okiem
bacznym rozglądał się po swej zagrodzie,
że niewolnika postrzegł, który w drwinach
ciżby wrzaskliwej przy drodze kucnąwszy,
bezradnie i niezgrabnie ciężkim młotem
kuł, rozbijając do krwi własne palce.

Brew namarszczywszy, z wymówką w źrenicy
i wargi zwarłszy, odwrócił się konsul.
A majordomus odparł: «Wielki panie,
wybaczcie! Wszelkie zwierzyłem rzemiosło
od tkactwa aż do bicia klepek. Hultaj
w każdej robocie równym jest gamoniem!»

Tedy, na wodzy gniew dzierżąc przemocą,
Cornelius Clemens wzrok wlepił w nieroba
i pytał: «Powiedz, człecze, czymże byłeś
w ojczyźnie? Jakiż twój zawód i praca?»
Oblicze, zżarte posępną zgryzotą
Rab uniósł z pychą: «Panie, jeno królem!»

Ów zamilkł, wielką litością przejęty,
I ważył w myślach mroczny los człowieka,
Po czym do sług łaskawie: «Tego zabić!»

 

 

Źródło: www.wolnelektury.pl
Print Friendly

Dodaj komentarz